Cześć i znowu koki
Jesień to taki okres gdzie mamy nadzwyczaj mało czasu. A to za sprawą naszych pociech, które rozpoczynają nowy rok szkolny. Jednak zawsze znajdujemy czas, aby zrobić tych kilkadziesiąt litrów soku. Zacznę od aroni. Nie będę omawiał samego krzaku i własności zdrowotnych owoców aroni, o tym można sobie przeczytać w mądrych publikacjach. Sok z Aroni Inspiracja dzięki Amarantus72 - https://amarantus72.wixsite.com/blog Owoce zrywamy na początku września, jeżeli jest suche lato to można zerwać pod koniec sierpnia. My zrywamy jak pojawiają się pierwsze uschnięte owoce, to jest znak, że trzeba przystąpić do zbioru. Po zerwaniu rzecz jasna myjemy wszystko parę razy i wrzucamy do garnka. Wlewamy wodę tak, aby nieco przykryła owoce i gotujemy. Samo gotowanie nie powinno trwać dłużej niż parenaście minut. Jeszcze gorące owoce wyciskamy na prasie śrubowej. Taka prasa pozwala uzyskać sok niezapowietrzony i jest nad wyraz efektywna. To, co zostaje po wyciśnięciu to placki nieco wilgotnych owoców. Wyciśnięty sok mieszamy z cukrem, buraczanym w stosunku 1 litr soku - 1 kg cukru. Taką proporcję stosujemy od lat do różnych soków i nigdy się nie popsuły. Jeżeli chcemy sok wykorzystać powiedzmy w ciągu 2-3 tygodni to można dodać mniej cukru. Wtedy trzeba go przechowywać w lodówce, żeby nie fermentował. Po dodaniu cukru przelewamy do słoików lub butelek i pasteryzujemy dwadzieścia minut. Tak zrobiony sok przechowujemy w ciemnym pomieszczeniu. Wykrywacze przewodów to narzędzia do określania pozycji instalacji elektrycznej, miedzianych rur, profili metalowych i innych znajdujących się w pod tynkiem. Nikogo nie powinno się tłumaczyć, że w czasie wiercenia otworów w ścianie na niewielkiej głębokości pod kołki rozporowe, czy w trakcie wiercenia otworów przebiciowych, nie jest miło jak wiertło SDS max 25 mm przedziurawi nam wiązkę kabli lub uszkodzi rurę z wodą. Narzędzia do lokalizacji inaczej wykrywacze do przewodów pogrupować można na zwykłe wykorzystujące układy indukcyjne np. Bosch GMS 120 i zależnie, od jakości i ceny dostajemy towar lepszej lub gorszej klasy. Oraz bardziej zaawansowane oparte o fale radiowe i detektory tych fal D-Tect 150 lub D-Tect 120, takie narzędzia są przez to w wyższym stopniu precyzyjne. Więcej o produktach boscha na - https://majsterkowicz-kazik.weebly.com/ W przypadku wykrywaczy indukcyjnych należy się nauczyć jak działa urządzenie, ważne jest, aby mur był suchy, pozbawiona zanieczyszczeń typu tlenki żelaza. Na nieprecyzyjne pomiary może mieć wpływ elektryczność statyczna nawierzchni, można ją nieco zniwelować dotykając na sekundę dłonią w bezpośrednim pobliżu miernika by rozładować napięcie statyczne. Porównywalne zakłócenia mogą powodować powierzchnie płytek ceramicznych lub tapet przewodzących prąd, bliskość stacji nadawczych, radarów samolotowych i innych, masztów lub kuchenek mikrofalowych. Pomiar może być również zakłócony przez bliskość przyrządów, które wytwarzają silne pola magnetyczne i elektromagnetyczne. Detektor D-Tect 120 sprawdza obszar w zakresie pomiarowym czujnika radarowego. Odkryte zostają wszelkie obiekty do 6 cm pod pow., które są wykonane z materiału innego niż mur. Detektor ma 3 funkcje pracy. Podstawowa – tryb uniwersalny do większości ścian w budownictwie. Lokalizowane są elementy metalowe, rury z plastiku z wodą (lokalizację rur z tworzywa bez wody umożliwia wykrywacz D-Tect 150), przewody elektryczne i kable. Puste przestrzenie w ścianie o średnicy mniejszej niż 2-3 cm nie zostaną wykryte. Drugi tryb pracy to Beton. To coś dla tych, co wiercą lub tną tarczami diamentowymi w betonie zbrojonym lub litym zagęszczonym betonie, maksymalna głębokość w tym trybie to 12 cm. Trzeci tryb to konstrukcje prefabrykowane typu ściany gipsowo kartonowe, drewniane. W tej opcji D-Tect 120 Bosch wykrywa elementy drewniane, profile metalowe, przewody elektryczne, rury z tworzywa sztucznego wypełnione wodą, maksymalna głębokość to 6 cm. Dodatkowo detektor umożliwia precyzyjne lokalizowanie, co zostaje wyświetlone w formie strzałek kierunkowych. Jesteśmy wtedy informowani, z której strony jest główny punkt zlokalizowanego elementu. Narzędzie ma dwa źródła zasilania, bateryjny 4* AA lub na akumulator Bosch 10,8V. Jak się ładuje i obsługuje takie akumulatory można poczytać na stronie https://majsterblacha.weebly.com/ Witam
Dziś o kostce do czyszczenia papieru ściernego, innymi słowy jak wyczyścić papier ścierny do szlifierki taśmowej . Nader często zdarza się w trakcie szlifowania taśmą bezkońcową, że papier się zamula. I nie ma tu znaczenia czy używamy szlifierki taśmowej ręcznej, popularnie nazywanej czołgiem, czy szlifierki stacjonarnej. Długość taśmy nie ma tu znaczenia. W ciągu szlifowania drewna, przede wszystkim tego z żywicą, czyli iglastego. Zalepiają się wówczas przestrzenie między ziarnami. Tworzy się taki spisek :) żywicy i pyłu, który nagrzewa ziarna, przez co stają się w wyższym stopniu podatne na stępienie. Dodatkowo w dużej mierze spada efektywność szlifowania. W przypadku szlifowania stali skorodowanej, elementów stalowych z powierzchnią lakierniczą lub mokrych, czy wilgotnych detali, sytuacja jest analogiczna. Brud, olej, farba, woda miesza się z opiłkami metalu i zalepia płótno. Taśma bezkońcowa przestaje brać i szybko się nagrzewa. W przypadku obróbki stali taśmą bezkońcową do tego nagrzewa się materiał a to może być bardzo niekorzystne. W takim wypadku z reguły taśma bezkońcowa nadaje się wyłącznie do wymiany lub jeżeli ziarna nie zostały przytępione można użyć kostki do czyszczenia papieru ściernego. Jest to kawałek miękkiego tworzywa, który przyciskamy na pas bezkońcowy i powstaje nam taki glut, do którego przyklejają się brudy. Efekt jest więcej niż zadowalający, na dole zdjęce taśmy po wyczyszczeniu. Jest prawie czysta. Kostkę można magazynować zamkniętą szczelnie w worku, wtedy nie stwardnieje. Jak będzie twarda to niewiele starci z swoich właściwości. Ja mam ją już około 1 roku i jeszcze super działa. Napęd do maszynki 22 i mieszarki do farszu. Ostatnio przerabiałem pół świnki, sam zupełnie bez niczyjej pomocy. Po zmieleniu 25kg mięsa na kiełbasy w jeden dzień, w tym 4 kg dokupionej pręgi wołowej na sitku 2,5mm nie czułem zupełnie rąk - czas na napęd. W ręce wpadła mi przekładnia ślimakowa z silnikiem na 230V, obroty wyjściowe 36/min. Na początek dorobiłem tulejkę do maszynki, bo oryginalna wytarła się i mięso zaczynało wylatywać koło rączki. Na tokarce przetoczyłem ślimak i dorobiłem, przedłużkę z zębatką, będzie zdejmowana, kiedy maszynkę będzie trzeba wymyć. Klinowana na zawleczkę. Mocowanie z płyty OSB i desek, ( co w testach okazało się kompletną porażką, ale o tym później). Jeszcze osłona na łańcuch i wyłącznik. Po pierwszej próbie okazało się, że taka konstrukcja nie gwarantuje sztywności. Powstała wersja kolejna, napęd z przekładni przeniesiony na wałek, zamocowany sztywno na 2 łożyskach. Zakończenie płetwą, taki zabierak a na ślimaku rurka z wcięciem na zabierak, będzie łatwo wysuwać maszynkę do mycia. Po pierwszym użyciu stwierdziłem, że łańcuch jest za długi i ma tendencję do przeskakiwania. Umocowanie całości na drewnianej konstrukcji to porażka, wszystko się trzęsie i luzuje. Trzeba pospawać szkielet, ramę i do niego zamocować napęd. W międzyczasie zaopatrzyłem się w mieszarkę do farszu, to zrobię jedną konstrukcję napędu do mielenia i mieszania. Do pospawania konstrukcji posłużyła mi spawarka inwerterowa i elektrody niskotopliwe Rutweld 12. Wszystko wyszlifowane i pomalowane. Przy okazji miałem okazję przetestować cienkie tarcze do cięcia metalu, trzy rodzaje. Wniosek: cięcie rurek i prętów tanią tarczą za 2 złote to klęska, więcej kurzu niż efektu. Znacznie lepiej sprawowały się tarcze do metalu 125x1mm Dedra. Są bardzo żywotne ale tną wolno i zbyt nagrzewają materiał. Najlepiej wypadły polskie tarcze do metalu 125x1mm Andre. Poziom zużycia podobny z tarczami Dery, z kolei szybkość cięcia nieporównanie większa i znacznie mniej nagrzewają materiał. To taka wstawka do kilku linków, co nie znaczy, że nie pisałem prawdy. Wszystkie takie wpisy staram się rzetelnie opisywać na podstawie swoich własnych doświadczeń. Jedyny problem, jaki się pojawił przy montażu mieszarki to było wywiercenie 2 otworów w stopce mieszarki. Nie wiem, z czego zrobili ją chińczycy, ale ta stal nierdzewna, dodatkowo śrutowana jest niesłychanie trudna do wiercenia. Wiertło kobaltowe INOX nie dało rady, mimo chłodzenia, wolnych obrotów i dużego nacisku. W ostateczności otwory wypaliłem elektrodą. Do łatwego przenoszenia napędu dospawałem uchwyt, który na dodatek usztywnił ramę. W zależności od potrzeby mocuję maszynkę do mielenia albo mieszarkę wszystko na 2 śruby nierdzewne z podkładkami i nakrętkami. Konstrukcja jest taka, że łatwo jest wszystko rozebrać i co trzeba umyć. Jedyny feler to uruchomienie przy załadowanej maszynce. Jeżeli wyłączę w momencie jak w ślimaku jest duża ilość mięsa to silnik nie daje rady ruszyć ( pomimo kondensatora). Mam wtedy przygotowane szczypce płaskie, chwytam nimi za zabierak i lekko cofam. Daje to swobodny rozbieg silnikowi. Pierwsza próba za mną. Całość sprawuje się świetnie, zamontuję jeszcze wyłącznik nożny i małą osłonę na łańcuch. Technologia filtrowania wody techniką odwróconej osmozy. Inspiracją do napisania tego tekstu jest obserwacja ludzi w marketach kupujących na masową skalę tanią wodę w butelkach. Dlaczego to robią? - bo chcą mieć czystą wodę do picia, gotowania itd. Nie wiem czy wiedzą, ale w butelkach jest kranówa oczyszczona przemysłowymi filtrami odwróconej osmozy i uzdatniona. Taką samą wodę można sobie zrobić samemu kupując domowy zestaw np. RO6. Jeszcze kilka lat temu takie filtry kosztowały ponad 600 zł. Dziś ze powodu rozpowszechnienia technologii cena spadła o prawie połowę. Tak samo filtry wymienne i membrana odwróconej osmozy https://domtechniczny24.pl/wk%C5%82ady-i-filtry-wymienne.html - są już znacznie tańsze. Zatem wymiana i wymiana filtrów nie obciąży tak naszej kieszeni. Wracając do wątku napiszę, czym jest proces odwróconej osmozy. Aby zrozumieć, czym ona jest musimy cofnąć się do szkoły, a dokładnie na lekcję biologii i przypomnieć sobie proces osmozy naturalnej. Polega ona na samoistnym przenikaniu rozpuszczalnika przez błonę półprzepuszczalną w kierunku roztworu o większym stężeniu (jeżeli układ tworzą roztwór i rozpuszczalnik lub dwa roztwory o różnym stężeniu). Ciśnienie zewnętrzne równoważące przepływ osmotyczny zwane jest ciśnieniem osmotycznym charakterystycznym dla danego roztworu. Jeśli po stronie roztworu o wyższym stężeniu wytworzy się ciśnienie hydrostatyczne, wyższe niż osmotyczne, rozpuszczalnik będzie przenikał z roztworu o większym stężeniu do roztworu rozcieńczonego, a więc odwrotnie niż w przypadku osmozy naturalnej. Taki proces nazywamy odwrócona osmozą (z ang. reverse osmosis). Co nam to daje? Ze względu na rosnące skażenie środowiska, w tym wody i jej ujęć mamy możliwość pozyskana wody pozbawionej zanieczyszczeń, lub znacznego ograniczenia zanieczyszczenia tej wody. Membrana RO skutecznie ( 90-99%) usuwa min: metale ciężkie, wirusy, rtęć, ołów, kadm, stront, cyjanki, chlorki, bromki, arsen i inne. Dzieje się tak ponieważ ścianki membranymają mikro pory o średnicy znacznie mniejszej niż wyżej wymienione cząsteczki. Skuteczne pozyskiwanie wody to proces kilkuetapowy. Najbardziej rozpowszechniony jest sześciostopniowy system RO6. Pierwszy etap filtrowania to zgrubne dwa filtry sznurkowe 25 i 5 mikronów, oraz filtr węglowy. Koleby etap to membrana odwróconej osmozy. Jest ich kilka rodzajów w praktyce najczęściej używa się tą z numerem 75. Oznacza ona wydajność na poziomie 75 galonów, inaczej to 280 litrów na dobę. Tu sie trochę zatrzymam. Woda po przejściu przez membranę RO jest prawie całkowicie pozbawiona minerałów a picie samej takiej wody nie jest korzystne dla naszych organizmów. Na potwierdzenie tch słów przytoczę spostrzeżenie pewnej osoby, która przetestowała to niejako na sobie. Wybierając się na całodniowe wycieczki rowerowe piła wodę butelkowaną o zawartości minerałów 150-300 mg/litr. Czyli taką Po RO i szybkim mineralizatorze. Osoba ta zauważyła, że pod koniec kilkugodzinnej jazdy miała częste skurcze. Było to efektem braku magnezu w organizmie. Kiedy przestawiła się na wodę źródlaną o wysokiej zawartości minerałów około 1500-1700 mg/litr problem zniknął. Wniosek z tego taki, że nie powinno sie pić wody bezpośrednio z RO i na takiej wodzie bazować. Oczywiście jedna szklanka nikogo nie zabije. Żeby była jasność chodzi mi o picie czystej wody z RO. Jeżeli taką wodę użyjemy do zaparzenia np. ziół to wzbogacimy ją o gigantyczną ilość wartościowych składników, lub jak do tej wody wciśniemy odrobinę soku z cytryny. Kłopot ten po części rozwiązuje wkład dolomitowy. Mineralizator do RO to następny element systemu. Jest on wypełniony dolomitem i ma za zadanie wzbogacić wodę o podstawowe minerały. Ciężko jest dokładnie napisać, jaki stopień zmineralizowania daje ten wkład, ale jest to w granicy 50-250 mg/litr. Ważne jest, aby mineralizator był ułożony w pionie. Oto tabelka opisująca poziom zmineralizowania wody: Klasyfikacja wód opakowanych wg stopnia mineralizacji (ogólnej zawartości składników rozpuszczonych) info ze strony https://brecha.yolasite.com/ Bardzo niskozmineralizowane: < 50 mg/l niskozmineralizowane: > 50 –500 mg/l średniozmineralizowane: > 500 –1500 mg/l wysokozmineralizowane: > 1500 mg/l Jak widać woda z RO po mineralizatorze klasuje się w dolnej lub w środkowej granicy wód niskozmineralizowanych. Jednym z dobrych rozwiązań powodujących że woda będzie mocniej zmineralizowana jest zamontowanie mineralizatora w pozycji pionowej. Wiem, że konstrukcja RO6tego nie przewiduje, jednak Pmyślmy: Mineralizator to tuba z dolomitem, po jakimś czasie dolomit sie wypłucze i pozostanie na dnie. Z kolei na górze wytworzy sie wolna przestrzeń i woda będzie przepływać nad dolomitem. Mineralizator w pozycji pionowej umożliwi przepływ wody przez dolomit, aż do jego zupełnego wypłukania. Końcowym elementem jest pojemnik buforowy. W czasie jego używania trzeba pamiętać, aby raz na 2-3 lata poddać układ i ten zbiornik dezynfekcji. Ja robię to w ten sposób, że wyciągam zużyte filtry i membranę, łącze wszystkie węże, do zbiornika pierwszego kielicha dodaje chloru do uzdatniania basenów ( wystarczy 1/10 tabletki). Jak chlor w kielichu sie rozpuści to stopniowo odkręcam wodę do całkowitego napełnienia zbiornika. Pozostawiam na 1-2 godziny i powoli dopuszczam wody tak aby ta z chlorem przepłukała układ, wylewam wodę. Potem znowu wypełniam wodą i tak do momentu, aż z kranika będzie lecieć woda bez zapachu chloru. Niekiedy trzeba przemywać 5-6 razy. Do zdezynfekowanego układu montuję filtry, nowa osmozę i nowe filtry liniowe i gotowe. Nie ma, co panikować, na pewno woda z RO zapobiegnie kamienicy nerkowej, herbata, kawa, kompot czy zupa smakuje wyśmienicie. Najistotniejsze, że woda jest pozbawiona metali ciężkich a co one robią z organizmem człowieka nie musze pisać. Tak jak z każdą nowinką techniczną trzeba trochę wiedzy, czasami pokombinować i można z niej korzystać bez obaw. A na dole zdjęcie dolomitu po 2 latach używania. Pozdrawiam Witam.
Sok z aroni robimy od wielu lat, mamy dwa duże krzaki z których zbieramy co roku około 30 litrów owoców. Owoce zbieramy jak zaczynają przysychać przy szypółkach. Nie ma się co spieszyć. w tym roku wszystko dojrzewa wcześniej więc sok robilismy 20 sierpnia. Owoce mocze w wodzie 1-2 godziny potem dokładnie myjemy. Umyte owoce trafiaja do sokownika. Po godzinie gorące owoce trafiają na wyciskanie do prasy. Po wyciśnięciu zostają suche resztki. Nastepnie sok trzeba podgrzać i zszumować pianę. Dodatek cukru to 1:0,8 sok : cukier. Po wymieszaniu cukru, przelewamy do butelek - słoików i pasteryzujemy w temp. około 95 stopni. Witam.
Jest dużo rodzajów papryczek, u nas urosła taka podłużna chyba chili i z takiej papryki robimy sos na cały rok. W przepisie nie podaje wagi poszczególnych składników, sami musimy dostosować pikantność do naszych potrzeb, jak na koniec wyjdzie objętość to do niej dostosować ilość soli, cukru i mąki ziemniaczanej do zagęszczenia Można robić sos 100% i zrobić sos 10%. Chodzi mi o wagę papryk chili lub innych ostrych. Nam urosło w tym roku około 2 duże garście papryczek, waga zależy czy zbieramy dojrzałe czy lekko podsuszone. Na sos najlepsze są dojrzałe ale nie podsuszone. Ja nie wyciągam pestek bo w nich również jest smak i kapsaicyna. Jedynie z kilku bierzemy nasiona na następny rok. Składniki: Papryki ostre, pomidory, Cytryna sok, Miód lub cukier, Cebula i czosnek Ocet winny jako środek konserwujący Woda z skrobią do zaklepania, analogicznie jak do sosów mięsnych Sól, jako środek konserwujący Opcjonalnie:Papryka łagodna, jabłko gruszka, śliwka. Ja dodałem bo w tym roku wszystko obrodziło i mamy przesyt owoców to dodaje do czego popadnie. Paprykę obieramtylko z ogonków i mielimy w maszynce do mięsa. Na końcu mielę paprykę łagodną, cebulę, czosnek jabłko i gruszkę Do garnka dodałem bardzo miękkie pomidory i wstawiłem na ogien ( dodałem jeszcze posiekane magi bo lubie ten zapach). Po rozprużeniu dodaję zmieloną paprykę, i ogrzewam do zagotowania. Wyszło około 1 litra. Następnie dodaję wyciśniętą cytrynę 1-2 sztuki, cukier4 łyżki, sól 4 łyżki i ocet jabłkowy ( na litr zmielonej papryki około 0,2 l) . Na koniec woda 0,2 litra i czubata łyżeczka mąki ziemniaczanej do zagęszczenia i żeby sos się ie rozwarstwiał. Jak sos zgęstnieje to do słoików i zakręcam. Można przepasteryzować. Witam.
|